Opowieści z Indii – DALEKIE DELHI

indie_nasza trasa
Trasa marcowej Wyprawy 2016 jaką przebyliśmy. Zdjęcia są naszego autorstwa - to wszystko widzieliśmy na własne oczy (kliknij na mapkę aby powiększyć)

Opowieści z Indii: Dalekie Delhi i indyjskie ulice. Zdjęcia z artykułu pochodzą z naszego prywatnego archiwum wyprawy - marzec 2016

TRASA

Powyżej możecie zobaczyć trasę jaką zrobiliśmy w czasie naszej Wyprawy do Indii 2016. Lądowanie w Delhi, podróż do Agry aby zobaczyć Tadź Mahal, następnie Waranasi i Sarnath. Z Waranasi długa droga do Rishikeshu z opóźnionym pociągiem i przesiadką w Moradabad oraz drugą przesiadką w Haridwarze. Na koniec z Rishikeshu wróciliśmy z powrotem do Delhi, z którego był odlot do Polski. Zatoczyliśmy niezłe koło, a może raczej - zrobiliśmy niezły trapez :)

wyprawa do Indii
Ruch na ulicy w Delhi uczy uważności, cały czas wszyscy trąbią i jeżdżą o milimetry od siebie i przechodniów (w tym oczywiście nas!) Nie wiem jak oni to robią, ale przez 2 tygodnie nie widziałam żadnego wypadku! (kliknij aby powiększyć)

DELHI A MOŻE RACZEJ NOWE DELHI

dla odróżnienia od Old Delhi czyli Starego Delhi, w której to dzielnicy znajduje się największe w tym mieście targowisko. Coś jak nasza tandeta w Krakowie :) Można tam kupić wszystko, jedzenie, wyroby pasmanteryjne, przyprawy, słodycze, ubrania i szale (np. przepiękne Pashminy - szale wykonane z naturalnej wełny, koszt około 1000 rupii indyjskich wzwyż, czyli około 60 zł).

wyprawa do Indii 1
zdrowa przekąska serwowana na ulicy - pokrojony ananas
indyjskie słodycze
indyjskie słodycze (podobno mega słodkie) jakie można kupić na ulicy

W ogóle targi i targowiska są wszędzie. Tam gdzie mieszkaliśmy w Delhi - w dzielnicy dla backpackersów zwanej Pahargandż, gdzie jest dużo niedrogich hosteli, wystarczyło wyjść na ulice i trafiało się na stragany. Można tu było kupić pamiątki, ciuchy i papier toaletowy - więc było blisko do tego co najważniejsze ;) Nie wspominając o restauracjach i barach z tutejszym jedzeniem oraz angielskim menu. Angielskie menu bardzo ułatwiało sprawę wyboru dania kiedy nazwy takie jak Natraj Dahi Bhalla albo Pani Puri nic człowiekowi nie mówią :)

nasza dzielnica w Delhi - widok na niepozorną hinduską świątynię
Nasza dzielnica w Delhi - widok na niepozorną hinduską świątynię z trasu hotelu w którym mieszkaliśmy. W mój pierwszy poranek w Indiach obudziły mnie inkantacje mantr o 6 nad ranem - i poczułam się jak u siebie!  (kliknij na zdjęcie aby powiększyć)
nasza dzielnia
"nasza dzielnia by night" czyli nasza dzielnica w Delhi wieczorem i krowy grzebiące w śmieciach w poszukiwaniu jedzenia

Kolejny targ który widziałam w Delhi znajdował się wokół największego Meczetu - Dżama Masdżid, największego Meczetu w Indiach. Widzieliśmy go w całej okazałości z zewnątrz, ale jednak pomimo wcześniejszego zamiaru, nie zdecydowaliśmy się wejść do środka ponieważ kazali nam kupić bilety - po 300 indyjskich rupii (około 18 zł) za osobę. Było to dla mnie niemiłe zaskoczenie, meczet - świątynia, budynek sakralny był droższy od Czerwonego Fortu - sztandarowej atrakcji turystycznej w Delhi.

Dżama Masdźid
Delhi, największy Meczet w Indiach i równie wielkie targowisko wokół niego (kliknij na zdjęcie aby powiększyć)
a może mięsko?
w Indiach nie wszyscy są wegetarianami - muzułmański sprzedawca mięsnego ulicznego dania pod największym w Indiach Meczetem
pedicure na ulicy
pedicure na ulicy? czemu nie - mężczyzna obcinający paznokcie na chodniku

Indyjska ulica i stragany to dla mnie chyba najbardziej fascynujący temat. Niesamowite było przechadzać się po klepisku - tak! w Indiach dużo uliczek to po prostu uklepana ziemia po której jeździ i chodzi każdy kto może, łącznie ze świętymi krowami i żebrakami bez nóg.

wykopki
tłok i ruch na ulicy nie przeszkadzają w drobnych remontach, czyżby to kable?


Na indyjskiej ulicy tętni życie!  Widziałam nawet mężczyznę który na ulicy obcinał sobie paznokcie u nóg! Każdy handluje czym może, a ruch i klaksony są niemiłosierne. Na początku był to dla mnie szok. Indyjska ulica atakuje wszystkie zmysły - łącznie ze zmysłem powonienia, ale po około tygodniu już się do tego przyzwyczaiłam i zaczęło mi się nawet podobać :)

święte krowy
typowy obrazek na indyjskiej ulicy - i w którą stronę teraz skręcić??
indyjska ulica
śpiący mężczyźni na murku pośrodku ulicy w południe

Na samym początku po przyjeździe, gdy zobaczyłam cały ten wzmożony ruch zastanawiałam się jak to jest w ogóle możliwe przechodzić przez tak tłoczne skrzyżowanie, gdzie samochody, tuk tuki, riksze, skutery napływają z każdej strony! Naprawdę z każdej! A  jeszcze dodatkowo w Indiach obowiązuje ruch lewostronny! Ale naprawdę nie było tak strasznie, nikt mnie nie potrącił, nawet nikt mnie nie drasnął.

Po tygodniu tak się wyćwiczyłam w omijaniu dziur, rikszarzy i krowich placków że skakałam jak łania. Raz nawet uskoczywszy przed nadciągającym rikszarzem znad przeciwka zrobiłam taki zgrabny unik, że rikszarz wpadł na drugiego. Co chyba się rzadko zdarza, widocznie musiałam to zrobić szybko. Nikomu nic się nie stało, obyło się nawet bez zadrapań :)

tłok na indyjskiej ulicy
tłok na indyjskiej ulicy, czasami trzeba było szybko usuwać się przed nadciągającymi rikszarzami


Na koniec chciałam Wam jeszcze pokazać okablowanie na indyjskiej ulicy. Jeśli miałabym kiedykolwiek zwizualizować entropię - pokazałabym ją właśnie za pomocą indyjskich kabli. Nie wiem jak to wszystko działa, ale jakoś działa :) Prąd w hostelach mieliśmy, chociaż zdarzały się godzinne przerwy w dostawach, choć rzadko.

indyjska entropia zamanifestowana w postaci okablowania
indyjska entropia objawiona - okablowanie na ulicy
okablowanie
nie wiem co bardziej mnie w Indiach zaskakiwało - szalony ruch na ulicach czy skomplikowane okablowanie :)
caret-down caret-up caret-left caret-right

Autorką artykułu jest Anja Grabowska - stworzycielka Sūtry, praktykuje 14 lat (od 2008 roku). Od 9ciu lat organizuje zajęcia i warsztaty; prowadzi Sūtrowego bloga na który pisze artykuły, nagrywa medytacje i relaksacje. Jogę traktuje jako styl życia i system który poszerza świadomość (a nie jako ćwiczenia fizyczne). Obecnie praktykuje w Tradycji Bihar School of Yoga (którą uważa za Objawienie). Ukończyła 3-letnie studia w Europejskiej Akademii Satyananda Yogi. Studiowała antropologię kultury na UJ w Krakowie. Była w Indiach dwukrotnie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *